Czasy się zmieniają – gorące derby powiatu

Gdyby ktoś z naszych znajomych jeszcze kilka lat temu powiedziałby nam, że będziemy się mobilizować na derby powiatu z Gwarkiem Tarnowskie Góry zostałby najzwyczajniej wyśmiany. Jednak to co kiedyś wydawało się nierealne, stało się smutną rzeczywistością. Terminarz w tej rundzie zdecydowanie nas nie rozpieszcza, a piłkarskie święto przypadło na środę 27 kwietnia. Gwarek Tarnowskie Góry po pierwszej rundzie był zdecydowanym liderem i na Narutowicza 11 przyjechał z 8 punktową przewagą.Wizja awansu naszych piłkarzy już dawno się oddaliła, jednak każdy po cichu liczył na 3 punkty w tym pojedynku.
Pogoda w środowe
popołudnie była beznadziejna, od rana padający deszcz i chmury nad
miastem zmusiły nas do zmiany lokalizacji młyna i tym razem
wyjątkowo prowadzimy doping z krytej trybuny. Tego dnia w młynie
+/- 100 osób z dopingiem jakiego nie było już dawno. Na płocie
wieszamy oldschool’ową flagę Bad Boys, śp. Starszy oraz
dzielnicowa Vitor. Już od pierwszych minut motywujemy piłkarzy do
walki o zwycięstwo i kilkukrotnie zaznaczamy, kto w naszym powiecie
ma najwięcej do powiedzenia. Jednak derby bez kibiców gości to nie
to samo.. Podczas naszej pierwszej wizyty w Tarnowskich Górach,
gdzie meldujemy się w 163 osoby okoliczne FC Górnika Zabrze
znacząco mobilizowały się na to spotkanie, ale po awanturze na ich
stadionie od tamtego czasu z Gwarkiem nie utożsamia się żadna
oficjalna grupa kibiców.
Piłkarze do przerwy przegrywają
0:1, a w drodze do szatni jeden z naszych chłopaków chciał
poczęstować grajka rywali Dawida Jarkę paczką chipsów, który
grając u nas dobre kilka lat temu opowiadał w wywiadach jaką to
ciężką sytuację finansową przechodzi w Cidrach. Grupka sponsorów
i działaczy rywali tego dnia była wyjątkowo wyszczekana zasiadając
na balkonie VIP. Oczywiście uprzedziliśmy szanownych panów o tym,
że zaczekamy na nich po meczu i wyjaśnimy sobie tą kwestię.
Druga połowa to gra Cidrów w przewadze, które bezradnie tłukły głową w mur i nie potrafiły zagrozić bramce rywala. Nie zważając na wynik odpalamy sporą ilość stroboskopów i bawimy się w najlepsze nadal z dobrym dopingiem. Ostatecznie Ruch przegrywa 0:2 z wyraźnie lepszym piłkarsko Gwarkiem. Tym samym marzenia o awansie zostały całkowicie przekreślone i pozostaje nam nadal robić swoje i być z Ruchem na dobre i na złe.
Wracając do złożonej przez nas obietnicy działaczom Gwarka po meczu zbieramy się pod budynkiem klubowym i zachęcamy ich do wyjścia. Żadna z osób nie była zainteresowana szybszym opuszczeniem obiektu, a w przeciągu 15min. na stadion dojechała dobrze nam już znana prewencja ;-). W tym czasie przez okno nagle uaktywnili się piłkarze Gwarka, którzy zaczęli śpiewać w naszą stronę „Po chuj wy gracie, jak wy stadionu nie macie”, co było odpowiedzią na stałe przypominanie im, iż nie mają dla kogo grać poza sobą i swoich działaczy. W tym momencie część osób wybiega w ich stronę, a stróże prawa oczywiście nie wytrzymali ciśnienia i już na wejściu zaczynają od pałowania jednego z naszych. Po uspokojeniu sytuacji zostajemy zatrzymani, rozpoczęła się standardowa procedura spisywania, nagrywania i przeszukiwania. Panowie z komendy tak polubili nasze twarze, że co mecz mają ochotę uzupełniać nimi swoje puste miejsca na dysku. Po wykonaniu całej procedury i straszeniu dołkiem oraz mandatami, zostajemy puszczeni wolno.
Podsumowując nawet derby z rywalem, który nie ma
historii, tradycji a przede wszystkim swoich własnych kibiców mogą
mieć smaczek. Kolejny raz udowadniamy zarówno dobrą frekwencją
jak i dopingiem, że IV liga to nie nasz poziom, ale cytując jedną
z naszych ulubionych przyśpiewek „Ruchu jesteśmy z Tobą – nie
opuścimy Cie !”.